Około pół tysiąca osób (300 według policji) pojawiło się w niedziele na Rynku Kościuszki, aby zaprotestować przeciwko obostrzeniom wprowadzonym przez rząd. Chodzi o przymus noszenia maseczek, zamrażanie gospodarki i kultury oraz służby zdrowia czy edukacji.
- Lockdown nie działa - przekonywali zgromadzeni w niedzielne popołudnie na rynku. - Lockdown niszczy miejsca pracy, trzeba z tym skończyć. Jesteśmy karani za to, że otwieramy swoją działalność. Jesteśmy nękani przez policję i sanepid - podkreślali ci, którzy sfrustrowani sytuacją epidemiczną, postanowili wyjść na ulicę.
Uczestnicy przemaszerowali ulicami:
- Lipowa,
- Grochowa,
- Kalinowskiego,
- Suraska.
Marsz antycovidowy w Białymstoku. Posypały się mandaty
Po zakończeniu marszu policja spisała niektórych uczestników marszu i nałożyła ponad 40 mandatów. Zatrzymany został jeden z maszerujących mężczyzn, co wywołało niezadowolenie wśród osób zgromadzonych na Rynku Kościuszki i doszło do wymiany zdań z policją.
- Zostawcie go, nie wstyd wam, robicie prowokację - krzyczał tłum w stronę funkcjonariuszy i próbowała otoczyć mundurowych. W trakcie zamieszania ranna została jedna z uczestniczek protestu. Na miejsce przyjechała karetka pogotowia.
Policja analizuje materiał nagrany po zakończeniu marszu.