Koniec minionego tygodnia to był armagedon w gorzowskich warsztatach. Niektórzy mieli umówione wizyty, ale liczne grono pojawiło się z biegu, bo od sobotniego poranka zaczął padać śnieg. Do tego pojawił się mróz i drogi zrobiły się niebezpieczne, mimo prac pługopiaskarek.
Wyczynem było tego dnia dojechanie do zakładu. Gdy się udało, trzeba było odczekać swoje, bądź umówić się na inny termin.
W warsztacie przy Kosynierów Gdyńskich nie było gdzie postawić auta. Mechanicy pracowali kilka godzin dłużej – do 18. Z kolei w Bogdańcu zakład podobno był otwarty do godz. 22.
Tyle razy policja powtarza, by z wymianą opon nie czekać na ostatnią chwilę. Zwłaszcza, że synoptycy o wiele wcześniej informowali o mrozie i opadach śniegu.
Polecany artykuł: