Przypomnijmy, że do tragicznego wypadku w Daleszycach doszło 15 sierpnia ubiegłego roku. Zginęły wówczas 38-letnia kobieta i jej czteroletnia córka. Razem z nimi szli także mąż i syn kobiety, którym udało się w porę odskoczyć.
Sprawca wypadku uciekł, ale już kilkanaście minut później został zatrzymany przez policję. Jak się później okazało, Michał Z. w wydychanym powietrzu miał ponad trzy promile alkoholu. Śledczy ustalili, że jechał ponad 100 km/h. 39-latek nie podjął nawet manewru hamowania. Usłyszał cztery zarzuty – w tym umyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym.
Dziś w Sądzie Okręgowym w Kielcach sędzia Michał Winiarczyk ogłosił, że Michał Z. jest winny wszystkich czterech stawianych mu zarzutów. Zmienił jednak kwalifikację najpoważniejszego czynu — ze sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym na możliwość sprowadzenia takiego zagrożenia. W sumie skazał 39-latka na 15 lat więzienia. Do tego dożywotnio odebrał mu uprawnienia do kierowania wszelkimi pojazdami, a także nakazał wypłatę po 75 tys. zł odszkodowania dla bliskich ofiar.
Sąd w zasadzie podzielił ustalenia prokuratury. Nie było tu większych wątpliwości, co do przebiegu tego czynu czy udziału oskarżonego. Michał Z. przyznał się do tego, że prowadził auto i wcześniej spożywał alkohol – mówił podczas uzasadniania wyroku sędzia Winiarczyk. – Prędkość auta wynosiła 105 km/h, czyli dwa razy więcej niż dozwolona. Poszkodowani przechodzili w miejscu niedozwolonym, ale biegli ustalili, że nie przyczynili się w ten sposób do spowodowania tego wypadku. Gdyby oskarżony jechał wolniej, nie był pod wpływem alkoholu i nie stracił kontroli nad autem, to uniknąłby tego wypadku – dodał.