Przypomnijmy, że strażnicy miejscy przeprowadzają kontrole w oparciu o posiadane upoważnienie wydane przez prezydenta Kielc. Praktycznie codziennie sprawdzają, czym mieszkańcy palą w piecach.
- W praktyce wygląda to tak, że albo mamy zgłoszenie od mieszkańców, że gdzieś jest spore zadymienie, albo podejmujemy też sami takie interwencje. Często wykorzystujemy do tego naszego drona - mówi Angelika Kopczyńska, rzeczniczka kieleckiej straży miejskiej.
Niestety często zdarzają się przypadki, że w piecach lądują na przykład płyty meblowe, plastikowe butelki, a nawet fragmenty opon.
- Za wypalanie niedozwolonych rzeczy grozi mandat w wysokości do 500 zł. Ewentualnie sprawa kierowana jest do sądu - zaznacza Angelika Kopczyńska. Wówczas grzywna może już sięgnąć nawet kilku tysięcy złotych.
Kieleccy strażnicy cały czas czekają na sygnały od mieszkańców dotyczące wypalania odpadów. Wystarczy zadzwonić na nr 986.