Sarny, lisy, a przede wszystkim dziki najczęściej widywane są w okolicach ulic: Łódzkiej czy Białogońskiej.
- Niestety mieszkańcy zaczęli dokarmiać nam dziki. Przynoszą kolby kukurydzy, ziemniaki i inne warzywa. Nie zdają sobie sprawy, że stwarzają w ten sposób zagrożenie dla innych mieszkańców czy kierowców – mówi Jacek Zegadło, p. o. zastępcy komendanta kieleckiej straży miejskiej. – Przyzwyczajenie zwierzęt, że mają łatwy pokarm, niestety powoduje to, że one tam się pojawiają i stwarzają zagrożenie. Mieliśmy już przypadek, że dzik przy ul. Łódzkiej gonił spacerującego mężczyznę z psem. Na szczęście obyło się bez tragedii – dodaje.
Dlatego strażnicy apelują do mieszkańców o zdrowy rozsądek. – Przede wszystkim prosimy nie podchodzić do takich zwierząt. One mogą różnie zareagować lub być chore. Nie radzimy też próbować robić sobie z nimi selfie, a niektórzy mieli takie pomysły. Trzeba pamiętać, że to są jednak dzikie zwierzęta i mogą zachować się w sposób nieprzewidziany – podkreśla Jacek Zegadło.
Strażnicy apelują o to, by nie dokarmiać leśnych zwierząt. Czekają też na sygnały od mieszkańców, którzy zauważą dziki czy lisy.