W pierwszym spotkaniu tych drużyn rozegranym w Kielcach mistrzowie Polski wygrali różnicą siedmiu bramek (37:30). Rewanż zapowiadał się bardzo ciekawie, bo Pick przed własną publicznością potrafi wygrywać z najlepszymi. Dowodem na to niech będzie fakt, że Europejska Federacja Piłki Ręcznej uznała polsko-węgierskie starcie "Meczem Tygodnia" 9. kolejki Ligi Mistrzów.
Kielczanie jednak nie dali rywalowi większych złudzeń na sukces. Doskonale rozpoczęli spotkanie, odskoczyli na kilka bramek i spokojnie kontrolowali wydarzenia na parkiecie. W pierwszej połowie świetnie w bramce Łomży Industrii spisywał się Andreas Wolff. Głównie dzięki jego postawie po 30 minutach przyjezdni prowadzili 16:13. Niestety nieco wcześniej poważnie wyglądającej kontuzji doznał rozgrywający dobre zawody Islandczyk Haukur Thrastarson.
Po powrocie do gry gospodarze rzucili się do odrabiania strat, ale mistrzowie Polski grali swoje. Celnymi rzutami popisywali się m.in. Arkadiusz Moryto, Nicolas Tournat czy Dylan Nahi. Dopiero w końcówce spotkania w grę kielczan wdarło się trochę rozluźnienia. To sprawiło, że Łomża Industria wygrała z Pick Szeged "tylko" 31:28.
Dodajmy, że ostatecznie Andreas Wolff odbił aż 14 z 41 rzutów rywali (34 proc.), a najlepszym strzelcem spotkania został Arkadiusz Moryto (osiem goli), który odebrał także tytuł dla MVP meczu.
Teraz przed mistrzami Polski najważniejszy mecz sezonu w PGNiG Superlidze. Już w niedzielę kielczanie na wyjeździe zmierzą się z Orlen Wisłą Płock.
