Spotkania Korony z Jagiellonią nazywane są "żółto-czerwonymi derbami". To dzisiejsze o wiele lepiej będą wspominać gracze z Białegostoku.
W pierwszej połowie kibice obejrzeli dwa ... bardzo dziwne gole. W 31. minucie do siatki gości trafił Tomas Prikryl. Wcześniej piłkę na aut wybili kielczanie, bo zauważyli, że na murawie leży jeden z piłkarzy gospodarzy. Po chwili Jagiellonia zachowała się bardzo honorowo i pozwoliła Koronie wyrównać. Formalności dopełnił Jakub Łukowski.
Po zmianie stron przewaga Jagiellonii nie podlegała już dyskusji. Gospodarze za sprawą Marca Guala i Fedora Cernych wykorzystali dwa rzuty karne, a wynik pojedynku w 85. minucie ustalił Jesus Imaz.
Po jedenastu rozegranych meczach Korona ma na koncie tylko jedenaście punktów i zajmuje 15. miejsce w tabeli. Za tydzień kielczanie znowu zagrają na wyjeździe - tym razem z Zagłębiem Lubin.