– Są u nas osoby, który były już wcześniej. Teraz czekają na swoje dzieci. Niektórzy sami pojechali po bliskich na granicę. Sytuacja naprawdę jest ciężka. Dzisiaj miała dotrzeć też rodzina, która jechała do nas z postrzelonym dziewięcioletnim dzieckiem, ale niestety ono zmarło. Wiemy już, że do nas nie dojadą - mówi nam ks. Łukasz Zygmunt, dyrektor Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie.
W tej placówce cały czas trwa też zbiórka wszelkich darów, które mogą przydać się uchodźcom. - Nie zbieramy już ubrań, bo mamy ich bardzo dużo. Prosilibyśmy raczej o środki czystości i żywność. Chcemy też wyremontować dwa pokoje, łazienkę i kuchnię. Gdyby ktoś już miał, albo chciał kupić, jakiś sprzęt czy szafki, to bylibyśmy za to bardzo wdzięczni – dodaje ks. Zygmunt.
W sumie do Polski dotarło już około 300 tys. obywateli Ukrainy.