- Zamiast serduszka nasz synek ma tykającą bombę. Boimy się o jego życie – mówią zrozpaczeni rodzice Stasia. – To cudowny synek i bardzo wyczekiwany młodszy brat – dodaję.
Stasiu urodził się 19 czerwca 2019 t. w ICZMP w Łodzi. Niespodziewanie, w 20. tygodniu ciąży jego rodzice usłyszeli od lekarzy, że Staś urodzi się ze złożoną wadą serduszka - Tetralogią Fallota. Ich świat się załamał. Zamiast radosnego oczekiwania na upragnione dziecko, były strach i łzy. Jako kochający rodzice, nie poddali się i walczą o życie i zdrowie synka.
Staś w swoim krótkim życiu, przeszedł już cztery operacje serca. Wymaga jednak kolejnej interwencji.
- Dostaliśmy kwalifikacje do reoperacji korekty całkowitej. Miało być dobrze, miał wydarzyć się cud, był to okres Świąt Bożego Narodzenia, wierzyliśmy, że tym razem wszystko się uda i kolejne lata Staś spędzi z najbliższymi bez cierpienia. Niestety operacja tak jak i poprzednia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Specjaliści nie dają nam dużo czasu, kontrole pokazują, że serduszko jest już bardzo obciążone – podkreślają bliscy chłopca.
Rodzice dwulatka zaczęli szukać pomocy poza granicami naszego kraju. Szanse na ratunek znaleźli Niemczech, w Munster. Udało się. Staś został zakwalifikowany do operacji, którą wykonają najlepsi w swojej dziedzinie specjaliści.
- Dla nas, rodziców, jest to ogromna nadzieja. Jednak koszt operacji przewyższa nasze możliwości finansowe – zaznaczają.
Aby do niej doszło, potrzeba co najmniej 180 tys. zł. Zbiórka pieniędzy trwa na portalu siepomaga.pl. Już zebrano ponad 100 tys. zł, ale wciąż brakuje prawie 80 tys. Ważne są nie tylko pieniądze, ale przede wszystkim czas, którego chłopiec ma coraz mniej.