Jarosław Muszyński to dwudziestoparoletni mężczyzna, który kilka lat temu przyjechał do Kielc na studia. Przyjechał bo chciał poznać Polskę, bo chciał podróżować, uczyć się i poznać nowych przyjaciół. Przyjechał do Polski bo tego chciał, bo sam tak zadecydował. Nikt go do tego nie zmusił.
Mamy marzec 2022 roku
Za naszą wschodnią granicą dzieją się rzeczy niepojęte. Teraz nasi wschodni sąsiedzi opuszczają swój kraj, przepraszam nie opuszczają, uciekają… Uciekają przed cierpieniem, uciekają by móc żyć, zostawiając za sobą dosłownie wszystko. To zupełnie inna historia niż Jarosława.
Matka Jarosława i jego dwie siostry nadal przebywają na Ukrainie. Jednak starają się uciec. – Nie wiem, jak teraz wytłumaczyć siostrze, która ma osiem lat dlaczego musi uciekać ze swojego kraju i kiedy będzie mogła wrócić do domu, kiedy będzie mogła i czy w ogóle będzie mogła spotkać się ze swoimi koleżankami i kolegami – mówi Jarosław. – To jest straszne. Nie możemy nawet sobie czegoś takiego wyobrazić. Od kilku dni nie mogę nic jeść, bo cała moja rodzina jest na Ukrainie. Mój ojciec broni Winnicy – dodaje. - W całym kraju jest zniszczona infrastruktura, są zniszczone lotniska. Są dzieci, które pozostały bez rodziny. Są rodzice, którzy zostali bez dzieci. To nie może się skończyć bez dużych konsekwencji dla Rosji.
Wdzięczność...
Jarosław nie kryje swojej wdzięczności za pomoc od Polaków.
- Chciałem bardzo podziękować każdemu Polakowi, ponieważ naprawdę teraz widzimy kto jest z naszych sąsiadów dla nas bratem – mówi.
Młody Ukrainiec stanowczo podkreśla, że Rosja jest już przegrana. - Tak, czy inaczej, Putin już przegrał tę wojnę. Rosja już jest oddzielona od świata. Ostatni as, który u niego pozostał to jest broń atomowa.
