Obywatele Ukrainy znaleźli schronienie w różnych miejscach w Kielcach. Czasem są to większe ośrodki czy hotele, a czasem prywatne domy mieszkańców stolicy woj. świętokrzyskiego. Dzieci, które chcą chodzić do szkoły, wybierają raczej placówki w pobliżu tych miejsc.
- Na razie nie jest to jakaś duża grupa, ale mamy dużo wolnych miejsc. Będziemy organizować tym uczniom nie tylko nauczanie, ale też czas wolny, a jeśli będzie taka potrzeba, to także opiekę psychologiczną - mówi Marcin Chłodnicki, wiceprezydent Kielc odpowiedzialny w mieście za oświatę.
Przed wojną do różnych placówek uczęszczało około 160 uczniów z Ukrainy. W ostatnim czasie przybyło kolejnych ponad 30.
- Na pewno nie możemy oczekiwać od młodzieży pochodzenia ukraińskiego, że będzie realizować podstawę programową i otrzymywać klasyfikację na normalnych świadectwach. Do tego potrzebny jest cały proces legislacyjny. Tutaj głównie chodzi o to, żeby ci uczniowie byli objęci opieką, mogli swobodnie przebywać w polskich szkołach, żeby poznawali język polski i integrowali się ze swoimi rówieśnikami. Wszystko po to, żeby mieli poczucie bezpieczeństwa - zaznacza Marcin Chłodnicki.