Na trop nieścisłości wpadła Natalia Nazim, miejska aktywistka i jednocześnie mieszkanka Krowodrzy.
Chyba żyjemy w alternatywnej rzeczywistości. Doskonale pamiętam wypowiedzi urzędników, którzy twierdzili, że opinia miejskiego konserwatora zabytków umożliwia wyburzenie budynków w Parku Jordana i to nie tylko okrąglaka, ale i "Bajlandii" i po przeczytaniu tej opinii miejskiego konserwatora w której wyraźnie występuje słowo "zachowania" tych budynków jestem w szoku. Nie można mówić, że białe jest czarne, a czarne jest białe. We wnioskach są wskazane elementy, które trzeba naprawić i dostosować. Jest mowa o remoncie, natomiast my, mieszkańcy cały czas słyszymy, że to budynek, który nadaje się wyłącznie do wyburzenia - mówi.
Jarosław Tabor, wicedyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej przekonuje, że należy chodzi o dwie różne opinie, które - podkreśla - nie są wcale jednoznaczna.
Z naszej wstępnej, architektonicznej ekspertyzy wynika, że budynek nie jest w najlepszym stanie i lepiej i taniej byłoby go wyburzyć i na miejscu wybudować od podstaw taki sam budynek, o podobnej konstrukcji. Ta opinia została sporządzona na nasze potrzeby, w celu uzyskania wstępnej opinii i wytycznych konserwatora. W ogłoszonym przez nas przetargu na opracowanie dokumentacji projektowej zostało wskazane, aby pojawiła się druga ekspertyza, tym razem konstruktorska, żeby zewnętrzny konstruktor sprawdził w jakim stanie jest budynek. Stąd można powiedzieć o tych rozbieżnościach między nami, a konserwatorem. Ale należy też wskazać, że do końca z opinii konserwatora nie wynika, że nie możemy tego zrobić - wyjaśnia.
Nieścisłości jest jednak więcej. W odpowiedzi na interpelację radnego Łukasza Maślony, prezydent Jacek Majchrowski stwierdza, że Fundacja imienia Henryka Jordana, która dzierżawiła budynek przez 25 lat, zwróciła go miastu w stanie niepogorszonym. Dlatego też nie ma podstaw do roszczeń. Sęk w tym, że sami urzędnicy mówią o tym, że okrąglak jest ruiną.
Widzimy grzyb, przeciekający dach. Jeśli uznajemy, że to budynek w stanie niepogorszonym, to nie wiem w jakim stanie należałoby go oddać, żeby uznać, że jego stan jest zły. Urząd sam sobie zaprzecza. Co jest prawdą? - pyta Natalia Nazim.
Jarosław Tabor zapewnia, że opinia prezydenta jest zgodna z prawdą, bo tak naprawdę ćwierć wieku temu fundacja Kazimierza Cholewy przejęła budynek w dużo gorszym stanie, niż by się wydawało.
Nie ma tu żadnego kłamstwa. Wszyscy wiemy, w jakim stanie jest budynek, ale nigdy nie mówiło się na głos o tym, w jakim stanie został przekazany fundacji. Była to sama konstrukcja bez okien, w znacznie gorszym stanie nic obecnie, tam nigdy nie było ogrzewania, kanalizacji. Fundacja wstawiła okna, zabezpieczyła odprowadzenie deszczówki, wymieniła instalacje hydrauliczne, wyremontowała teraz z balustradami, stąd to stwierdzenie, że odebraliśmy budynek w stanie niepogorszonym - stwierdza.
O tym, jaki los czeka okrąglak - czy będzie to gruntowny remont, czy odbudowa - zadecyduje ostatecznie miejski konserwator zabytków, którego decyzja w tej sprawie jest wiążąca.