Tramwaj do zadań specjalnych stacjonuje na co dzień w Zajezdni Podgórze. Do służby wkracza, gdy synoptycy zapowiadają marznący deszcz lub mgły osadzające na przewodach szadź.
Lód stanowi idealny izolator i gdyby się pojawił, tramwaj nie miałby energii by ruszyć i wozić pasażerów. Dla nas ten tramwaj jest czymś absolutnie niezbędnym, bo te rzadkie kiedyś opady marznącego deszczu, dziś stają się coraz częstsze - stwierdza.
Tym, co wyróżnia tramwaj-lodołamacz od setek innych tramwajów jest pantograf.
Na pantografie ma specjalne dysze, poprzez które substancja jest nakładana na przewody trakcyjne. Natomiast gdyby mimo wszystko doszło do zamarznięcia przewodów, to ten tramwaj ma taką funkcję, że może usunąć lód - wyjaśnia Marek Gancarczyk.
Okazuje się, że specjalny wagon ma ciekawą historię.
Model jest wyjątkowy, bo to pierwszy wagon 105N, który w Krakowie pojawił się w latach 70. XX w. W tym roku zrobiliśmy mieszkańcom niespodziankę, bo właśnie ten wagon, który teraz nocami odladza trakcję, został tak zmieniony, że był w stanie kursować na Linii Muzealnej i myślę, że całkiem sporo pasażerów miało okazję, by nim jechać - podkreśla Marek Gancarczyk.
Rzecznik MPK zapewnia, że jeden tego typu wagon wystarczy, by zabezpieczyć ok. 100 km trakcji.
Za wdrożenie innowacyjnego systemu odladzania trakcji, krakowskie MPK zostało nagrodzone przez Izbę Przemysłowo-Handlową.