Na absurd zwróciło uwagę jedno z krakowskich stowarzyszeń, które przeanalizowało kilkadziesiąt uchwał o miejscowych planach zagospodarowania przestrzennego.
Problemem jest nietypowa definicja wysokości, która została przyjęta tylko w Krakowie. Sprawia ona, że panele są wliczane do wysokości budynku, w efekcie montaż tych urządzeń skutkuje przekroczeniem dopuszczalnych parametrów budynku - wyjaśnia Krzysztof Kwarciak, radny Dzielnicy I Zwierzyniec i prezes Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków!
Krzysztof Kwarciak dodaje, że to nie koniec kłód rzucanych pod nogi chcących zainstalować panele fotowoltaiczne. W niektórych miejscach wprowadzono też wymóg, by kolor paneli odpowiadał barwie poszyć dachowych. Jest także ograniczenie mocy instalacji.
Urzędnicy przyznają, że problem jest, ale na razie nie ma co liczyć na szybką zmianę prawa.
To kwestia studium zagospodarowania przestrzennego, które powstało zanim fotowoltaika stała się powszechna. Określa ono wysokość budowli, a więc wszystko, co mieści się w tym zakresie. Nie ma znaczenia, czy to jest panel, czy komin. Ma być taka wysokość i koniec. Oczywiście trwają prace nad zmianą studium, ale trudno liczyć, by nastąpiła ona szybko - stwierdza Dariusz Nowak, rzecznik Urzędu Miasta Krakowa.
Dariusz Nowak podkreśla, że urzędnicy nie wymagają, by kolor paneli był identyczny, jak kolor dachu. Stało się tak wyłącznie w przypadku planu miejscowego dla Bielan, w którym taki zapis został wprowadzony na wniosek Komisji Urbanistyczno-Architektonicznej.