Krakowscy przedstawiciele branży przyznają, że miejsca powoli się zapełniają, ale trudno mówić o powrocie do obłożenia sprzed pandemii.
Całe szczęście są walentynki. Mamy rezerwacje, ale póki zamknięte są restauracje będzie problem, bo turysta chce przyjechać i zjeść w w mieście. W naszym hotelu wszystkie posiłki, a nawet alkohol donosimy z wielkim anturażem do pokoju. Klienci są zadowoleni, ale jedzenie w pokoju, to nie to samo, co w restauracji. Widzimy, że to rośnie, zwłaszcza, że teraz rezerwacje robione są z dnia na dzień, więc spodziewamy się rezerwacji na piątek w czwartek. Klienci nie rezerwują miejsc z wyprzedzeniem - wyjaśnia Jacek Legendziewicz z Hotelu Galaxy.
Dodaje, że ceny są niższe niż przed pandemią.
Są bardzo niskie, na poziomie naszych minimalnych kosztów i wciąż dokładamy do interesu. W najbliższym czasie nie należy spodziewać się wzrostu cen - stwierdza.
Rafał Marek, prezes Krakowskiej Izby Turystyki twierdzi, że problem ze znalezieniem miejsca może być z kolei w regionach górskich.
Hotele w Krakowie mają potężny potencjał i ogromną liczbę miejsc. Ale obiekty w górach mają inną strukturę i z pewnością będą obłożone. W szczególności, że poza hotelami otwarte będą również stoki narciarskie, a patrząc na turystów i narciarzy widać, że wszyscy są spragnieni białego szaleństwa - wyjaśnia.
Przedstawiciele branży przyznają, że radość z otwarcia hoteli jest przedwczesna. Obawiają się, że w razie wzrostu liczby zakażeń, rząd zaskoczy ich kolejnym lockdownem, z którego wielu z nich nie będzie w stanie się podźwignąć.