Najmłodsi stają się zamknięci, apatyczni, zdarzają się również przypadki depresji.
Oczywiście nie można generalizować. To wszystko zależy od tego, jak dzieci spędzają czas z rodzicami. Jeżeli ci są aktywni, poświęcają czas, to dzieci dobrze znoszą tą zmienność. Jeśli dużo pracują, nie mają czasu, to zaczynają się trudności. Dzieci łatwiej wpadają w złość, jest im ciężej nawiązać prawidłowe relacje, więc i konfliktów jest więcej. Ale też jest smutek, apatia, jest im trudno określić swoje emocje. Spotykam się też z objawami depresji, że dziecko mówi wprost, że nie chce żyć - relacjonuje krakowska psycholożka Natalia Sobolewska.
Poważne zmiany nastroju zauważyła u swoich córek Kasia, mama trójki dzieci.
Starsza córka ma 18 lat. Zamyka się w pokoju, jest częściej smutna, obserwuję, że czasem płacze. Czuje, że czas ucieka, nie spotyka się ze znajomymi. Z kolei młodszą córkę coraz ciężej oderwać od komputera, trudniej jej wypełniać obowiązki domowe - wyjść z psem czy wyrzucić śmieci. Irytuje się, jest rozdrażniona. Niepokoi mnie to, że będzie to miało długofalowe skutki - martwi się.
Sami najmłodsi przyznają, że pandemia i niemal roczny lockdown to dla nich wyjątkowo trudny okres.
Czuję osamotnienie, bo w zasadzie z nikim się nie widuję, a znajomych mam dużo, smutek i też złość, bo w końcu nam też jest ciężko, a inni się nami nie interesują, a mamy ciężko, też jesteśmy na tym świecie. Zdalna praca, to coś, z czym spotykamy się pierwszy raz. Jesteśmy dziećmi i czasem nam trudno wszystko zrozumieć, "ogarnąć". Wiem, że wszystkim nam jest ciężko, moi koledzy i koleżanki mają podobne zdanie - żali się Ignacy, uczeń 5. klasy jednej z krakowskich podstawówek.
Zdaniem psychologów, powrót do stacjonarnej nauki po trwającym bez mała rok lockdownie będzie kolejnym wyzwaniem, z którym dzieci, rodzice, a także nauczyciele będą musieli się zmierzyć.