Kolejna fala ogólnopolskich protestów została wywołana opublikowaniem w ubiegłym tygodniu wyroku nieuznawanego przez prawnicze autorytety Trybunału Konstytucyjnego, zakazującego aborcji ze względu na ciężkie wady płodu.
Krakowianie chcą pokazać, że nie zgadzają się z zaostrzeniem i tak drakońskiego prawa antyaborcyjnego. Widać, że te protesty ich uwierają, że tłum maszeruje ulicami i krzyczy. Idziemy przed kurię pokazać nasz sprzeciw. Nie zgadzamy się z tym, że Kościół miesza się w sprawy państwa i obywateli. Musimy pokazać im, gdzie jest jego miejsce. A jego miejsce jest w kościołach, a nie w rządzie. Marszałek Karczewski powiedział, że gdyby chodziło o jego córkę, to nie wykluczałby aborcji ze względów zdrowotnych. To typowe dla polityków prawicy, że czują się lepsi i ponad prawem, które sami stanowią, bo czują ogromną pogardę do obywateli i obywatelek. Tak to wygląda. Kurski wziął rozwód, choć jest zakazany, to i córka Karczewskiego może mieć aborcję, bo jest lepsza od nas - mówili protestujący.
Obie manifestacje były szczelnie obstawione przez kordon policji. Nie doszło jednak do starć z mundurowymi.