Trzecia fala pandemii przyniosła problemy, z którymi medycy do tej pory się nie spotykali. Chodzi o nagłe zaostrzenia przebiegu COVID-19 u dużo młodszych osób, wśród których są również rodzice hospitalizowanych w nowohuckiej lecznicy dzieci. Tak było w przypadku rodzeństwa, które opisała na swoim facebookowym profilu dr Lidia Stopyra.
To dwuletnia dziewczynka i sześcioletni chłopiec, którzy z godziny na godzinę zostali sami w izolatce, bo oboje rodziców wymagało hospitalizacji. Trzymają się kapitalnie, tak jak oni sobie pomagają, jak się przytulają, to jest wzruszające, czasem się kłócą, bo dziewczynka wyrzuca z łóżeczka zabawki, a chłopiec musi sprzątać. To owszem jest wzruszające, ale nie może być tak, że one zostają same. Stąd pomysł na wolontariat - wyjaśnia dr Lidia Stopyra, ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii.
Do wolontariatu zgłosiło się już kilkadziesiąt osób - nauczycieli, psychologów czy pracowników domów pomocy społecznej. W tym pani Barbara, która na co dzień pracuje w DPS przy ul. Łanowej.
Sama mam wnuki w tym wieku, więc od razu pomyślałam, że takie dzieci potrzebują żeby być z nimi, zwłaszcza, kiedy nie ma rodziców. Przytulić je, powiedzieć coś miłego, to jest bardzo ważne, zwłaszcza, jak są w szpitalu. Ta dwójka dzieci jest wyjątkowo rezolutna, z początku trochę nieufna, bo ciągle pojawiają się nowe osoby, ale szybko nawiązaliśmy kontakt i było bardzo fajnie - relacjonuje.
Wolontariusze to osoby zaszczepione lub po przebyciu infekcji koronawirusem. Ich dyżury trwają maksymalnie trzy godziny. Szpital wyposaża ich we wszystkie środki ochrony osobistej, w tym pełne kombinezony ochronne.