Właściciele ceny grozy zamienili na te sprzed roku. Okazało się, że klientów jest dwa, a nawet trzy razy więcej niż u konkurencji, a obroty nie spadły.
Wręcz przeciwnie: Wszystko wygląda jak w tamtym roku. Mamy tylu samo klientów, biznes kręci się tak samo – opowiada nam pani Agnieszka, sprzedawczyni sklepu.
Taką decyzję trzeba było podjąć, bo w sąsiedztwie jest już kilka stoisk garmażeryjnych. Konkurencja jest więc duża. Okazało się, że pomysł się sprawdził.
– Już od wakacji mamy takie ceny i dzięki temu nawet czterokrotnie większy utarg – słyszymy.
Ryzyko się opłaciło, ale było łatwiej, bo właściciele prowadzą już kilka punktów. – Tylko tutaj mamy niższe ceny. W innych sklepach jest, jak wszędzie. Tu ludzie przychodzą i się dziwią, pytają: o jak tu tanio – śmieje się sprzedawczyni.
Najbardziej idą uszka i pierogi wigilijne. – Niektórzy zrobili już zapasy w zeszłym tygodniu – mówi. A ceny? Pierogi o połowę tańsze niż u konkurencji. – Na uszkach można zaoszczędzić 10 zł na jednym kilogramie. To dużo – twierdzi pani Agnieszka.
Sprawdziliśmy ceny konkurencji. Tam za kilogram pierogów zapłacimy między 30 a 60 zł. W popularnych dyskontach i supermarketach ceny wahają się od 25 do nawet 40 za kilogram. Katering restauracyjny to w Lublinie nawet 80 zł za kilogram pierogów i 100 zł za kilogram uszek.
Polecany artykuł: