Gwałtowna zmiana pogody, deszcz i silny wiatr zaskoczyły turystów z Warszawy pływających po jeziorze Roś. Na łodzi żaglowej wypoczywał 48-letni mężczyzna z dwiema córkami w wieku 10 i 16 lat oraz 18-letnim znajomym. Na skutek silnego podmuchu wiatru żaglówka przewróciła się i wszystkie cztery osoby wpadły do wody. Jedynie dziewczynki miały na sobie kapoki. Jak się później okazało, pozostałe osoby nie zdążyły ich ubrać, bo zaskoczyła ich nagła zmiana pogody.
Policyjny patrol wodny pełnił w tym czasie służbę na jeziorze Roś. Kiedy po godz. 13.00 otrzymali zgłoszenie o wywróconej żaglówce niezwłocznie popłynęli na miejsce. Najpierw wyciągnęli z wody dwie dziewczynki, a w dalszej kolejności obu mężczyzn. Turystów zabrali na swoją policyjną łódź. Wszyscy, a zwłaszcza dziewczynki, byli bardzo przerażeni całą sytuacją. Sternikiem był 48-latek. Mężczyzna był trzeźwy.
CZYTAJ TEŻ: IMGW wydało ostrzeżenie TRZECIEGO STOPNIA! Przez Warmię i Mazury przejdą nawałnice
- W trakcie prowadzonej akcji ratunkowej okazało się, że na łodzi był jeszcze pies, który wabił się „Frajda”. Dziewczynki mówiąc to miały łzy w oczach. Policjant bez wahania wskoczył do wody i zanurkował, aby odnaleźć ich pupila. Niestety „Frajdy” nie udało się uratować. Mimo tego ojciec dziewczynek nie krył swojej ogromnej wdzięczności dla policjantki i policjanta za uratowanie im życia. Dodał, że gdyby patrol wodny nie przypłynął tak szybko to różnie mogłoby się to skończyć - informuje nadkom. Anna Szypczyńska, oficer prasowa KPP w Piszu.
Policyjni wodniacy apelują do wszystkich, którzy wypływają na jeziora na jakichkolwiek jednostkach pływających, aby patrzyli w niebo, sprawdzali prognozy pogody, a w przypadku nadciągającej burzy natychmiast wracali do brzegu.