Wygrana w lidzie w końcu nadeszła. Choć mimo tego kontrowersji nie brakuje, ponieważ Lechia była bliska zdobycia gola. Niektóre powtórki telewizyjne pokazują, iż tego gola nawet zdobyła, jednak arbiter Łukasz Szczech z Warszawy gola nie uznał. To z pewnością jedna z największych kontrowersji tego spotkania, ponieważ po dośrodkowaniu z rzutu rożnego i strzale Łukasza Zwolińskiego piłka zatańczyła na linii bramkowej. Ostatecznie złapał ją Filip Bednarek jednak czy gol padł – to ciężko ocenić. Byłaby jasność gdyby w ekstraklasie był system goal-line technology. Jednak tego w ekstraklasie nie ma. Jedynego gola dla Lecha strzelił z rzutu karnego w 84. minucie Mikael Ishak. Po meczu zadowolenia nie kryli zawodnicy, ale także i trener. Dariusz Żuraw na pomeczowej konferencji prasowej skomentował postawę swoich zawodników.
- Po pierwsze chciałbym pogratulować zespołowi ponieważ po trzech takich gongach jakie dostaliśmy w poprzednich meczach, nie jest łatwo się podnieść. Pokazaliśmy dziś charakter. Może nie było to jakieś wybitne spotkanie ale udało się zdobyć trzy bardzo ważne punkty. Mam nadzieję, że to będzie początek dobrej serii którą zakończymy ostatnim meczem z Wisłą Kraków.
Spotkanie z Lechią pokazało, iż Lech wygrywać potrafi – wbrew temu co widzieliśmy w spotkaniach z Rakowem, Legią czy Standardem. Teraz przed poznaniakami trudniejsze wyzwanie. Pojadą na Estadio da Luz na spotkanie z Benficą. Podopieczni Jorga Jesusa swoje ligowe spotkanie grali także wczoraj z Maritimo Funchal i wygrali 1:2. Jednak w ostatnich sześciu spotkaniach Benfica przegrała dwa razy i także dwa razy zremisowała. Drużyna w najwyższej formie nie jest i jest szansa ją pokonać.
Przypomnijmy, iż w tabeli grupy D Ligi Europy Benfica i Rangers mają na swoim koncie po 8 punktów, natomiast Lech i Standard po trzy oczka. Szanse na awans do 1/16 finału są więc już tylko teoretyczne.
Początek meczu Lecha Poznań w Lizbonie w czwartek o godz. 21.