Jak relacjonowali dziennikarzowi UWAGI pacjenci, którzy przebywali w szpitalu przy Szwajcarskiej, chorzy na oddziale przez całą noc są pozostawieni samym sobie - lekarze w tym czasie są nieobecni. Zakażeni mają też zakaz korzystania z przycisków alarmowych. Na nagraniu wideo z wnętrza placówki, mężczyzna opisuje przypadek chorego, który przez długi czas leżał w swoich wymiocinach. Ze względu na braki kadrowe, to pacjenci, którzy czują się lepiej, pomagają w opiece przy tych bardziej chorych. Chorzy, którzy dopiero zostali wpisani do szpitala, trafiają na sale, gdzie już od dawna przebywają inni zakażeni. Przez to ci, którzy byli tam wcześniej, ponownie się zarażają - tygodniami leżą więc w szpitalu i blokują miejsca innym pacjentom. Sale po wypisie pacjenta nie są dezynfekowane.
Jeden z bohaterów reportażu UWAGI tłumaczy, że wymaga dializ co drugi dzień. Jako że został zakażony koronawirusem, trafił do szpitala przy Szwajcarskiej, mimo, że infekcję przechodził bezobjawowo. Na dializę, całkowicie wycieńczony, czekał ponad tydzień.
Sytuację w szpitalu skomentował też zastępca prezydenta Poznania, Jędrzej Solarski. Zapewnił, że będzie wyjaśniał sprawę z dyrekcją szpitala. Przeprosił za to, że do przypadków, opisanych w reportażu doszło. Zaznaczył jednak, że lekarze pracują w ekstremalnie trudnych warunkach, "w stanie wojny".
Źródło: Szpital przy Szwajcarskiej w Poznaniu jak umieralnia! "To jest piekło"