Jak informuje sierż. szt. Dorota Wiatr-Kurzawa z radomskiej policji, dziś w Bartodziejach, 64 letni kierujący prawdopodobnie nie dostosował prędkości do warunków i zjechał na pobocze. Auto, które prowadził przewróciło się na dach. Karetki pogotowia na sygnale zabrały do szpitala kierowcę i pasażera. Przypomnijmy w ciągu ostatnich dni to już trzecie dachowanie. W niedzielę w Radomiu i Augustowie ten sposób zakończyli podróż dwaj nietrzeźwi kierowcy. Pierwsze zdarzenie miało miejsce w okolicach cmentarza na radomskim Firleju, gdy kierujący jadąc od ulicy Mieszka I stracił panowanie nad pojazdem, zjechał do rowu, uderzył w betonowy przepust następnie dachował i zatrzymał się na betonowej studzience w pobliżu nekropolii.
- po przeprowadzeniu badania na zawartość alkoholu okazało się, że jest kompletnie pijany. W organizmie miał ponad 3 promile alkoholu. Z relacji policjantów wynika, że kierujący ledwo trzymał się na nogach. Na szczęście ani jemu, ani żadnej postronnej osobie nic poważnego się nie stało, jednak ze względu na ogólne potłuczenia został przewieziony do szpitala celem przeprowadzenia badań kontrolnych. Fakt, że do zdarzenia doszło właśnie w pobliżu cmentarza jest bardzo wymowny i dający dużo do myślenia na temat „szczęścia” 41-latka - informuje Dorota Wiatr - Kurzawa.
Kolejne zdarzenie miało miejsce w Augustowie, na granicy powiatów radomskiego i kozienickiego. Tam 29 - latek nie dostosował prędkości do warunków na drodze, zjechał na prawe pobocze uderzając w słup energetyczny, a następnie dachował. Badanie na trzeźwość wykazało, że mężczyzna miał 1,7 promila alkoholu w organizmie. 29 - latek został zabrany do szpitala.
Obaj kierujący stracili prawo jazdy. Ze swojego postępowania będą tłumaczyć się przed sądem.
Źródło: Seria dachowań w okolicach Radomia. Gdzie miały miejsce kolizje i wypadki?