Usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci 11-latka. Mowa o właścicielu posesji na której drewniany domek do zabaw miał przygnieść chłopca. Przypomnijmy, do zdarzenia miało dojść w sierpniu ubiegłego roku w powiecie szydłowieckim. Na posesji, znajdowała się drewniana konstrukcja do zabaw o wysokości około 2 metrów. Był to domek na palach w którym bawiło się wtedy siedmioro dzieci:
W pewnym momencie konstrukcja straciła swoją stabilność i zaczęła się przechylać. Część dzieci zeskoczyła z niej, ale momencie kiedy nastąpiło całkowite zawalenie, jeden z elementów uderzył w głowę 11-letniego chłopca. Dziecko mimo podjętej reanimacji zmarło. Pozostałym uczestnikom zabawy nic poważnego się nie stało. - Czytamy w informacji prasowej Polskiej Agencji Prasowej.
Według biegłych których powołali w tej sprawie śledczy:
Drewniana konstrukcja była dobrze zmontowana przez właściciela posesji, ale nie została odpowiednio zabezpieczona i trwale przytwierdzona do gruntu, dlatego w chwili, gdy bawiła się na niej grupa dzieci, domek się zachwiał i przewrócił. - Czytamy dalej w informacji.
Właściciel posesji który usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci chłopca przyznał się do winy. Mężczyzna złożył wniosek o dobrowolne poddanie się karze. O przyjęciu wniosku i o tym jak będzie wyglądać kara zadecyduje sąd.
Źródło: Zarzut w sprawie śmierci 11-latka który miał zostać przygnieciony przez drewniany domek do zabaw