Caroline Derpienski bez makijażu i sztucznych rzęs
Caroline Derpienski kocha blichtr, dollarsy i dajmondsy, a także sztuczne rzęsy, mocny makijaż i wyrazisty wizerunek. Mieszkająca w Miami Polka wychodzi z założenia, że naturze czasem można, a nawet powinno się pomóc. Widać to zresztą gołym okiem – codzienny wygląd Caroline z naturalnością nie ma w zasadzie nic wspólnego. A co kryje się pod tą toną makijażu i wachlarzem rzęs tak długich i gęstych, że przy kilku mocniejszych mrugnięciach, śmiało mogłaby na nich odlecieć? Jak się okazało… piękna dziewczyna.
Caroline Derpienski wyszła chyba z założenia, że do odważnych świat należy i po trzech latach postanowiła przypomnieć sobie, jak wygląda w wersji 100% nautral, czyli bez makijażu i sztucznych rzęs (których przez cały ten czas nie zdejmowała nawet na chwilę).
Od chyba 3 lat ani razu nie zdjęłam sztucznych rzęs, nawet na chwilę. Zawsze mam robione przedłużane na stałe i jedynie je uzupełniam. Tak że po raz pierwszy od +/- 3 lat zdjęłam sztuczne rzęsy, aby sprawdzić, jak się sobie podobam w wersji 100% natural – wyjaśniła fanom.
Była Janoszek, teraz czas na Derpienski. Krzysztof Stanowski zapowiada “DOLLARSOWY Nowy Rok”
Weszła zatem pod prysznic, ściągnęła balast z powiek i po wyjściu cyknęła sobie fotkę, którą wrzuciła następnie na Instagram. Przyznała otwarcie, że nie podoba jej się to, co widzi. Podkreśliła przy tym, że to do niej należy decyzja w kwestii tego, jak wygląda, bo to sobie ma się podobać, nie innym. Zapowiedziała więc od razu, że już następnego dnia biegnie do kosmetyczki założyć nowe rzęsy.
Na tym zdjęciu jestem od razu po prysznicu, 0 makijażu, mokre włosy, 0 sztucznych rzęs. I powiem Wam szczerze, nie podoba mi się. Jestem obiektywna i mam prawo do swojego zdania i gustu. Nie zawsze to, co jest natural, jest lepsze, a naturze warto czasami pomóc. Jutro wracam do sztucznych rzęs, bo w nich czuję się dolarsowo – skwitowała.
i
