Caroline Derpienski w Polsce, a z nią pięciu ochroniarzy
W niedzielę 25 lutego Caroline Derpienski zawitała w swej ojczyźnie. Przybycie do Polski zrelacjonowała oczywiście na Instagramie i szybko poczuła się w obowiązku wyjaśnić, kim jest tych pięciu muskularnych, groźnie wyglądających panów, którzy nie odstępują jej na krok. Caroline uznała bowiem, że jako osoba publiczna stale wystawiona jest na atak “szaleńców” i jakoś musi się przed nimi bronić.
Ja mam 5 ochroniarzy dostępnych 24 godziny dla mnie w Polsce ze względu na bezpieczeństwo, ponieważ jak się jest osobą publiczną, to szaleńców nie brakuje. Nawet na lotnisku, kiedy musiałam być sama, jak leciałam z Miami, to po prostu jak stałam w kolejce zdać bagaż, laska mnie zaczęła macać po plecach – wyjaśniła w social mediach.
SPRAWDŹ TEŻ: Skolim usłyszał te słowa i rozpłakał się publicznie. Jego stan mówił wszystko
Celebrytka podkreśliła, że taka obstawa nie ma służyć szpanowaniu, że ją na to stać, tylko bezpieczeństwu, którego – jak widać – nigdy za wiele. Sama ma już na koncie kilka nieciekawych akcji (raz musiała nawet interweniować policja) i gróźb pod jej adresem. Lepiej zatem chodzić z pięcioma gorylami, ale spać w nocy spokojnie, nieprawdaż?
To nie jest kwestia tego, że ja chcę zaszpanować ochroną. To jest po prostu kwestia bezpieczeństwa, bo miałam już takie sytuacje w życiu, które były dość niebezpieczne. Zwłaszcza, że ja jestem mega kontrowersyjną osobą w Polsce, nie muszę tego nikomu tłumaczyć. Non stop dostaję różne pogróżki w DM (and. “direct messages” wiadomościach prywatnych – przyp. red.). Naprawdę okropne zastraszanie mojej osoby, więc po prostu ja nie chcę żyć w psychozie, tylko ja odwiedzając was chcę się czuć psychicznie zrelaksowana i myśleć o tym, co mam do zrobienia, a nie martwić się i oglądać za siebie – dodała.