Czadoman jest obecnie w formie i to w każdym tego słowa znaczeniu. Jego najnowszy numer, “Renia”, cieszy się olbrzymią popularnością i zainteresowaniem słuchaczy, a sam muzyk może pochwalić się nie lada metamorfozą. Od stycznia zrzucił bowiem aż 15 kilogramów. Na początku roku ważył 90 kg, teraz zszedł do 80.
Teraz jest równe osiem dyszek i dobrze się czuję… Zawsze na wiosnę przed sezonem koncertowym staram się stracić na wadze – przyznał w rozmowie z Super Expressem.
CZYTAJ TAKŻE: Nie uwierzycie, co Czadoman robi po koncertach. Niektórym naprawdę opadła szczęka!
Czadoman i jego wielka przemiana – jak tego dokonał?
Wokalista otwarcie przyznał, że nie stosował żadnej diety. Nie głodził się i starał się po prostu słuchać swojego organizmu. Odstawił też niezdrowe, przetworzone jedzenie, słodycze i pieczywo.
Pierwszym etapem zawsze jest okres postu. Wtedy odrzucam wszystkie słodkie rzeczy, pieczywo, fast foody. Tym sposobem w tym roku udało mi się schudnąć aż 15 kilogramów – zaznaczył.
Zdaniem Czadomana istotne są regularne posiłki i unikanie alkoholu, bo to puste kalorie.
Staram się jeść równo. Mam też takie postanowienie, że od maja do końca września nie dotykam alkoholu, bo jest mocno kaloryczny – dodał.
O formę muzyka dba też jego żona, która jest dla niego olbrzymim wsparciem. Disco polowiec nie ukrywa jednak, że zdarzają mu się małe “grzeszki”, czy tak zwane “cheat days”.
Jak jestem w domu w tygodniu żona dba, by jedzenie było smaczne i zdrowe. Gotuje od serca dla całej naszej rodziny. Staramy się nie jeść smażonego. Częściej gotowane, ale nie ukrywam, że czasem się złamię i zabieram dzieciaki do jakiegoś fast-fooda – wyznał.
Czadoman zaznacza – dbanie o formę to nie tylko zdrowe odżywianie
Jedzenie to jedno, ale dla zdrowia istotny jest także ruch. Czadoman stara się regularnie uprawiać sport i spędzać czas na świeżym powietrzu.
Do tego oczywiście dochodzi trochę sportu - bieżnia, ciężarki, itd. Same koncerty też są wyczerpujące.
Czy muzyk zdoła otrzymać taką sylwetkę i styl życia? Sam przyznał, że w trakcie tras koncertowych dbanie o siebie nie należy do najłatwiejszych wyzwań. Bierze zatem poprawkę na to, że wkrótce wszystko może wrócić “do punktu wyjścia”.
Kiedyś jak wracałem po dwóch koncertach do hotelu zamawiałem do pokoju pizzę, a czasem dwie. I brzuszek rósł. Teraz się pilnuję, żeby tego nie robić, ale jak znam życie to jesienią znów powrócę do formy prosiaczka – wyznał ze śmiechem.