Łucja Janik dwukrotnie zdążyła odpaść z “Hotelu Paradise 7”. Za pierwszym razem “podpadła” (samą swoją obecnością) innym uczestnikom, którzy zmówili się przeciwko niej, traktowali jak wyrzutka i obmawiali, spiskując za jej plecami. Efekt był taki, że dziewczyna opuściła program. Po kilku odcinkach wróciła jednak, ale jeśli ktokolwiek zakładał, że dojdzie do zwrotu akcji i Łucja dogada się z pozostałymi, to czekało go srogie rozczarowanie.
Łucja ponownie stała się ofiarą ataków, a pozostali dosłownie pastwili się nad nią. Momentem kulminacyjnym była Puszka Pandory, podczas której czara goryszy wreszcie się przelała. W sieci pojawiły się informacje, potwierdzone przez przedstawicielkę KRRiT, że zaczęły wpływać skargi, a internauci nie szczędzili uczestnikom i producentom “Hotelu Paradise 7” przykrych słów. Tymczasem Łucja zapewniła, że przez cały czas pobytu w “Hotelu…” miała zapewnione wsparcie psychologa.
CZYTAJ TAKŻE: Hotel Paradise 7 – Paweł miażdżony przez widzów! “Facet bez kręgosłupa moralnego”
Hotel Paradise 7 – Łucja zabrała głos w sprawie prześladowań. Poniekąd
Na obecną chwilę trudno ocenić na ile relacja Łucji jest szczera, a na ile wynika z obowiązującego ją kontraktu. Wiemy natomiast, że dziewczyna obwieściła, iż na planie obecny był psycholog, który służył uczestnikom wsparciem.
Ze swojej strony chciałabym powiedzieć, że w każdym momencie po drugiej stronie czekali ludzie gotowi, żeby z nami porozmawiać/uspokoić. Pracowali z nami do późnych godzin i cierpliwie wysłuchiwali – napisała na Instagramie.
Łucja podkreśliła również, że program nie jest reżyserowany, niejako broniąc w ten sposób twórców – bo w końcu to nie oni kazali innym uczestnikom pastwić się nad koleżanką, prawda?
Nie mogli oczywiście wpłynąć na rozwój sytuacji, bo program nie jest reżyserowany. Myślę, że byli świadomi mojego podejścia i tego, że mogą być o mnie spokojni – dodała Łucja.
Cóż, próba ratowania wizerunku producentów raczej się nie powiodła, bo w sieci wciąż roi się od – słusznej – krytyki. Przyzwolenie na nękanie jest bowiem karygodne niezależnie od kontekstu i sytuacji, a to czy program jest reżyserowany, czy też nie, niczego tu nie zmienia. Zamiast wyłącznie oferować wsparcie ofiarom przemocy, powinno się pilnować, by do takich sytuacji w ogóle nie dochodziło.