Maja Dudzińska wygrała Hotel Paradise 9
Maja Dudzińska wraz z Wojciechem Gromadzkim wygrała 9. edycję Hotelu Paradise. Urocza wałczanka od początku urzekła widzów. Młoda prawniczka poszła do programu głównie po to, aby sprawdzić siebie, ale i skorzystać z życia. Nawiązała nawet przyjaźń z Julią Godlewską. Relacja rozpadła się jednak przez walkę o mężczyznę - Wojtka.
Mężczyzna od początku zawrócił w głowie obu paniom. Dzięki specjalnej grze, Julia odpadła, a Maja połączyła się w parę z Wojtkiem. Doszli oni do samego końca programu. Ich relacja wywołała ogromne poruszenie w mediach społecznościowych. Głównie dlatego, że dziewczyna się mocno zaangażowała w relację z Wojtkiem, a on tego nie okazywał. Po programie urwał kontakt z Mają.
ZOBACZ TEŻ: Gorzkie słowa Mai o Wojtku z Hotelu Paradise. "Był wyrachowanym graczem"
Jak wygląda finał Hotelu Paradise? Maja Dudzińska zdradza szczegóły
W rozmowie z VOX Maja Dudzińska zdradziła szczegóły, jak wygląda finałowy dzień w Hotelu Paradise.
- Nie wiedzieliśmy, która jest w ogóle godzina. Dostawaliśmy sygnał, że mamy być gotowi za 15 minut i tyle. Mimo to długo czekaliśmy na finał, bo siedziałam już z Olą ogarnięta, a produkcja nie dawała żadnego znaku. Włosy oklapły, makijaż spływał – tragedia (śmiech). Potem wszystko działo się jak w odcinku. Przy wyborze pary każdy coś od siebie powiedział i to kolejna rzecz, której nie pokazano. Wiele uczestników mówiło, że staje za mną, a nie za parą Maja/Wojtek - opowiada Maja dla VOX.
Fani się zastanawiali, czy uczestnicy po finale mają wspólną imprezę pożegnalną. Już przy okazji poprzednich programów hotelowicze opisywali, że następnego dnia w różnych kombinacjach lotniczych wracali do Polski (nie było czarteru, rozdzielano ich na mniejsze grupki i lecieli innymi trasami).
- Nie mieliśmy potem imprezy pożegnalnej. Odwieźli nas od razu do innego hotelu, bo rano mieliśmy powroty. Co ciekawe, wiele z nas leciało osobno, bo tak nam zabukowano bilety. Po opuszczeniu Hotelu Paradise mieliśmy małą posiadówkę w miejscu naszego noclegu. Nie siedzieliśmy długo przez podróż następnego dnia - powiedziała Maja.
Jak zaznacza Maja, spory problem pojawił się po wyjściu. Dziewczyna była w sporym szoku, ale jeszcze większy wywołał... telefon.
- Po wyjściu z Hotelu Paradise nie dochodziło do mnie jeszcze, że to już koniec. Pamiętam nawet jak dostałam telefon - nie włączyłam go od razu, nie byłam w stanie. Zrobiłam to dopiero kilka godzin później. Bałam się, że zaczną do mnie wydzwaniać, a nie byłam gotowa na żadne rozmowy. To wszystko było takie dziwne, nagle musiałam wyjść z mojej bańki i wrócić do normalnego życia - podsumowała Maja.