Kornelia Głaszcz pojawiła się w trzeciej edycji “Hotelu Paradise”, gdzie odpadła tuż przed finałem. Wróciła jednak po jakimś czasie jako jedna z uczestniczek “All Stars” - specjalnej edycji show, która wystartowała wiosną tego roku. Mało kto jednak przypuszczał, że dziewczyna ma za sobą trudne chwile związane ze stanem zdrowia.
Przed laty Kornelia trafiła bowiem do szpitala z podejrzeniem stwardnienia rozsianego. W placówce spędziła tydzień i niestety przypuszczenia się potwierdziły. Celebrytka, jak sama przyznaje, myślała wówczas, że to koniec jej życia. To schorzenie budziło w niej bowiem grozę.
W momencie, gdy dowiedziałam się o chorobie, płakałam. Nie potrafiłam się uspokoić. Mnie ta choroba kojarzyła się tylko i wyłącznie z niepełnosprawnością. Byłam przekonana, że życie mi się skończy – wyznała w rozmowie z Plejadą.
CZYTAJ TAKŻE: Małgorzata Rozenek na scenie z Julią Wieniawą. Zapowiada się ciekawy duet?
Kornelia z “Hotelu Paradise” opowiedziała o swojej chorobie. Dziś patrzy na to zupełnie inaczej
Sytuacja uległa jednak zmianie i teraz Kornelia wie, że choroba nie oznacza, że nie możemy żyć pełnią życia. Przyznała zresztą, że wiele ją to nauczyło i zmieniło jej spojrzenie na wiele ważnych życiowych spraw.
Ta choroba poniekąd ukształtowała moją osobowość i moje podejście do wielu rzeczy. Dała mi szacunek do zdrowia i życia. Kiedyś zdrowie nie było dla mnie istotne, uważałam, że po prostu jest – przyznała.
Cóż, nie pozostaje nam zatem nic innego, jak tylko życzyć jak najwięcej zdrowia i sił!