Dziś przed sądem w Szczecinie zeznawali ci, którzy z Rafałem O. siedzieli w areszcie śledczym. Większość zgodnie opowiadała historię, którą im przekazał mężczyzna. - Rafał opowiedział o tym, co się stało. Mówił chaotycznie, że był obecny, ale nie brał w tym udziału. Mówił, że ten główny sprawca już nie żyje. Opowiadał o tym bez emocji. Nie mówił o akcie kanibalizmu - zeznawał Lech W., który z O. siedział w jednej celi w areszcie śledczym
O samym zdarzeniu sprzed 19 lat świadek mówił tak: - W czasie tej imprezy miało dojść do wymiany zdań między uczestnikami. Jedna z osób uderzyła drugą, później poderżnęła gardło powalonej osobie. O. próbował reagować, ale usłyszał, że ma być cicho, bo będzie następny. To wszystko co pamiętam.
Tak historię Lechowi W. miał przedstawić Rafał O.
Dziś wyjaśnienia miał składać też czwarty z oskarżonych, Janusz S. Częściowo jednak odmówił utrzymując, że jest niewinny. Co ważne, w toku śledztwa opowiadał m.in. o wyprawie Tarpanem do Łaska, bijatyki z nieznanym mężczyzną, czy wyprawie nad jezioro. Nie pamiętał jednak ani zabójstwa, ani kanibalizmu. Dziś tłumaczył, że podczas składania wyjaśnień był pijany i większość z nich podważył.
Wszystko wyszło na jaw cztery lata temu, kiedy nagle policja zatrzymała czterech mężczyzn. To pierwsza sprawa w Polsce, w której nie ma nie tylko ciała, ale przede wszystkim nazwiska ofiary.