Pięciu mężczyzn (jeden z nich zmarł przed rozpoczęciem śledztwa w 2017 roku) miało w 2002 roku pobić i uwięzić mężczyznę we wsi pod Choszcznem (Zachodniopomorskie). Według śledczych podejrzani zabili go "ze szczególnym okrucieństwem". Miało też dojść do aktu kanibalizmu. Do dziś nie wiadomo, kim była domniemana ofiara.
- Ta opowieść jest tak szokująca, tak dziwna i tak nietypowa, że normalny człowiek, który dysponuje bardzo skromnym zakresem pojęć rozumienia tego, co mówi, nie dałby sobie rady w tłumaczeniu, dlaczego i co powiedział. W takich sytuacjach lepiej zamilknąć - mówił po rozprawie mec. Jerzy Synowiec, obrońca Rafała O.
O sprawie bez precedensu mówią wszyscy adwokaci zaangażowani w proces.
- Proces jest osobliwy. Nie wiadomo kiedy i nie wiadomo kogo zamordowano oraz częściowo spożyto. Ja takiego procesu jeszcze nie widziałem. Gdyby ktoś mi to opowiedział, to pomyślałbym, że żartuje - powiedział mec. Jan Widacki, obrońca Roberta M.