- Żadna z tych osób nie posiadała uprawnień do prowadzenia takiej jednostki. Sternik powinien tutaj z uwagi na moc silnika mieć co najmniej patent sternika motorowodnego. Więc już tutaj, przepisy zostały naruszone. Aktualnie jesteśmy w trakcie zbierania dokumentów i pozyskiwania innych, dodatkowych informacji - mówi Magdalena Kierzkowska, rzecznik Urzędu Morskiego.
Nurków uratowano w pobliżu Portu Północnego i infrastruktury krytycznej, aczkolwiek nie naruszyli oni stref bezpieczeństwa. Policjantom tłumaczyli, że poszukiwali bursztynu. - Ma to sens, choć jest dość mało prawdopodobne - uważa Elżbieta Sontag, kurator kolekcji w Muzeum Inkluzji w Bursztynie na Wydziale Biologii UG.
Jeżeli mamy sztorm, wiatr, pracuje woda, to bursztyn, który leży na dnie, lekko jest podbijany, więc faktycznie wtedy można go zauważyć. Z drugiej strony, czy się go tam znajdzie? To już jest oczywiście inna sprawa. Łatwiej zbierać bursztyn na brzegu morza, ale pomysły bywają różne
- dodaje Elżbieta Sontag.
Po akcji ratunkowej nurkowie zostali wylegitymowani, lecz tylko jeden z nich miał przy sobie dokumenty. Hiszpanie podali też policji numery telefonów. Okazuje się jednak, że są one nieaktywne, a co więcej, jeden z nich ma za dużo cyfr.