Mieli piątki, mają pały - to nie żart, a ponura przeszłość i przyszłość dzieci z klas IV-VIII, które niebawem będą musiały powrócić do szkół. Gdy rok szkolny 2020/21 się rozpoczynał, nie było kolorowo. Po półrocznej nauce zdalnej, oceny z celujących zmieniły się na dostateczne, a nastolatkowie nie potrafili odpowiedzieć dlaczego. Sprawdziany, kartkówki, czy odpowiedź ustna - to wszystko wciąż ich przerasta, a nauka zdalna rozleniwia. Z testów i prac domowych otrzymują świetne stopnie i są przekonani, że materiał opanowali śpiewająco. Tak jednak nie jest, a rodzice mają powody do zmartwień. O to, czy powrót do szkół jeszcze przed wakacjami to dobry pomysł, zapytaliśmy rodziców i opiekunów.
- "Oczywiście, że chcemy, żeby dzieci poszły do szkoły. Ale obawiam się tego powrotu. Nauka zdalna to fikcja, oceny poprawiły się nagle wszystkim uczniom, przyzwyczaili się przez rok, że wiele robić nie trzeba. Moja córka nie odpowiadała przy tablicy, nie pisała prac pisemnych, nawet wyrwania do odpowiedzi się nie obawia. Za to ja obawiam się, że gdy to wszystko wróci z dnia na dzień, to dzieciaki nie będą wiedziały tak naprawdę, od czego zacząć naukę. Nauczyciel nie będzie miał czasu, bo zaległości w programie też są spore. Cały ciężar znowu spadnie na rodziców - tylko czy podołamy? - mówi nam Pan Maciej.
Uczniowie są PRZERAŻENI. Powrót do szkół to fatalny pomysł?
Powrót do szkoły może okazać się fatalnym pomysłem. Jak tłumaczą nam rodzice, uczniowie już teraz są przerażeni, że ich oceny mogą się pogorszyć.
- Czują się pewnie, są przekonani, że wszystko potrafią, a szkoła kojarzy im się tylko z kolegami. Gdy tylko wspomni się o tym, że powrót oznacza też sprawdziany w ławce, odpowiedzi ustne i kartkówki, to są przerażeni. Po roku nauki zdalnej jest to dla nich już zupełnie niezrozumiałe - opowiada pani Ania.
