Pierwszy atak, który rozpoczął trwającą już rok wojnę nastąpił 24 lutego o godzinie 4:00 czasu polskiego. Rosjanie uderzyli w kilka punktów, celując również w infrastrukturę cywilną. Zresztą to właśnie zwykli obywatele stali się później głównym punktem, w który uderzał Kreml. Ukraińcy byli w szoku.
W kolejnych dniach na wszystkich szczeblach pilnie spotykali się światowi przywódcy, którzy mówili jednym głosem - będzie odpowiedź na rosyjską agresję: To akt agresji wymierzony nie tylko w Ukrainę, to atak na demokrację i wolność w Europie Wschodniej i cały świat - mówił ówczesny premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson. W kolejnych miesiącach wojny świat zamienił wsparcie słowne na to militarne. Do Ukrainy popłynęły broń, pieniądze i pomoc humanitarna, między innymi z Polski, Stanów Zjednoczonych, a nawet Skandynawii.
Uchodźcy z Ukrainy - wielki narodowy zryw
Od początku wybuchu wojny w Ukrainie, aż do dziś zza naszej wschodniej granicy przybyło do naszego kraju prawie 10 milionów uchodźców. Polacy jako pierwsi ruszyli z pomocą. Organizowali zbiórki, oddawali własne dachy nad głową i dzielili się wszystkim, co mieli. Jedną z takich osób była pani Karolina spod Warszawy. Jak dziś mówi - wtedy nie myślała o tym co będzie, liczyła się jedynie pomoc. I tak pod jej dach trafiły dwie potrzebujące Ukrainki:
- Pierwsza to była Ina, która przyjechała z dwójką dzieci, Karoliną i Piotrkiem, i w ciąży, na początku ósmego miesiąca. I szczurem w kapturze u Karolinki. Jak Ina znalazła już mieszkanie, weszłam na taką grupę Pomoc Ukrainie na Facebooku i tam się ludzie ogłaszali, że przyjechali i nie wiedzą co robić. I napisała taka dziewczyna 23-letnia, Darina z Charkowa i ona mieszkała z nami pół roku.
Choć Ina wróciła do Ukrainy, to kontakt z panią Karoliną nadal ma. W dodatku kobieta bezpiecznie urodziła córkę:
- Piszemy do siebie na messengerze, wysyła mi zdjęcia małej, a ja jej wysyłam pieluchy, bo to jest to czego tam nie ma. Resztę pisze, że ma, nie ma tam głodu, ma swoje mieszkanie, w którym mieszka.
Również z Dariną pani Karolina utrzymuje kontakt, tym bardziej, że dziewczyna została w Polsce, gdzie poznała swojego narzeczonego. Całą rozmowę z panią Karoliną wysłuchacie tutaj:
Dorohusk i humanitarna pomoc od słuchaczy VOX FM
Już cztery dni po rosyjskiej agresji z pomocą do przygranicznego Dorohuska dotarł VOX FM, który jako pierwsza stacja w Polsce, zorganizował zbiórkę na ogólnopolską skalę. Zawieźliśmy wszystko to, czym podzielili się nasi słuchacze - tony żywności, leków, środków higienicznych, ubrań i pluszaków. Na miejscu poznaliśmy ogrom niezwykłych ludzi - zarówno tych, którzy szukali pomocy, jak i tych, którzy te pomoc nieśli. Usłyszeliśmy też historie, które zostały z nami na długo. Jedną z nich opowiedział nam wolontariusz Marcin z Chełma, który ruszył na pomoc 11-letniej dziewczynce. Sama - przy wsparciu obcych ludzi - ruszyła w podróż do Polski:
- Została zabrana z domu od babci przez nieznanego sobie mężczyznę, do nieznanego samochodu w nieznane miejsce. Przy granicy zostało to dziecko przesadzone w autobus pełen ludzi, gdzie dziecko nie miało gdzie siedzieć, przez około 5-6 godzin cały czas na stojąco.
- I ona całą tę podróż z Ukrainy do Polski pokonała sama? - dopytywaliśmy na miejscu.
- Sama, bez znanej sobie osoby.
- A jak wyglądało to spotkanie matki i córki?
- Nie pytajcie, proszę. To jest nie do opisania. Płacz, płacz radości, uściski. One przez pierwszą chwilę, gdy się spotkały nie chciały wypuścić siebie z ramion.
Z pomocą ruszyliśmy też 8 marca 2021 roku. Tym razem dotarliśmy Domaniewa w województwie łódzkim, gdzie błyskawicznie utworzono ośrodek dla uchodźców. Trafiły tam przede wszystkim kobiety z dziećmi.
O akcjach humanitarnych VOX FM przeczytacie tutaj: Pomoc dla Ukrainy: zbiórka przekroczyła nasze oczekiwania! Trzeba było wynająć tira!
Część Ukraińców w ostatnim roku wróciła do swojego kraju, ale wielu z nich zdecydowało się zostać w Polsce. To oznaczało przygotowanie całego systemu nie tylko na dodatkowych pracowników, ale też uczniów. W Polsce przebywa około ośmiuset tysięcy ukraińskich dzieci w wieku szkolnym. Ogromna ich część dołączyła do placówek po wybuchu wojny. Dla tych uczniów to niezwykle trudne doświadczenie, bo musieli opuścić swoje dotychczasowe środowisko i całkowicie zmienić swoje życie. A do tego, nie każdy z nich potrafi mówić po polsku. Wszystkiego uczą się więc od podstaw. Siedmioletnia Łucja z Warszawy ma w swojej klasie Danyło - chłopca, który uciekł przed wojną. Jak mówi nam - kolega szybko się uczy i robi błyskawiczne postępy z językiem polskim:
- Ostatnio dużo dostaje dobrych ocen z czytanek. Coraz lepiej czyta. Ale nie rozmawiamy o wojnie. Nie chcemy sprawiać mu przykrości, nie chcemy, żeby był smutny.
Dzieci z Ukrainy muszą radzić sobie z tym co najtrudniejsze - tęsknotą i tymi uczuciami dzielą się z innymi:
- Weronika chciałaby wrócić do swojego kraju, bo tęskni.
Zdecydowana większość ukraińskich dzieci uczy się w szkołach podstawowych, ponad 40 tysięcy - w przedszkolach. Wielu uczniów podejmuje również naukę zdalnie.
Od początku wojny do stycznia tego roku zginęło w Ukrainie około 9 tysięcy cywilów. Świat ujrzał też rosyjskie zbrodnie, m.in. w Buczy, gdzie dokonywano egzekucji na niewinnych obywatelach. W stawieniu silniejszego oporu wrogowi pomogą wkrótce czołgi Leopard i Abrams, które przekażą sojusznicy Kijowa, w tym Stany Zjednoczone, Polska i Niemcy.