Spotkanie zorganizowane w Ośrodku Kultury w Miliczu przyciągnęło kilkadziesiąt osób żywo zainteresowanych losem Milickiego Centrum Medycznego. W obradach uczestniczyli m.in. prezes szpitala Andrzej Oćwieja, starosta Sławomir Strzelecki, burmistrz Piotr Lech, wójtowie Andrzej Biały i Ignacy Miecznikowski, radni powiatu milickiego i radni miejscy z Milicza, a także pracownicy Milickiego Centrum Medycznego i mieszkańcy.
Jak wyglądają finanse Milickiego Centrum Medycznego?
Przedstawiając aktualną sytuację szpitala, jego prezes Andrzej Oćwieja wskazywał na wysokie koszty operacyjne. Przez pierwsze trzy kwartały tego roku wyniosły one aż 61,7 mln zł. Składają się na to zarówno pensje, kontrakty lekarzy ale też rosnące koszty ogrzewania olejowego, prądu czy utylizacji odpadów. Jednocześnie w tym czasie szpital otrzymał z Narodowego Funduszu Zdrowia 49,8 mln zł, w czym znalazły się m.in. środki na podwyżki wynagrodzeń.
Prezes Oćwieja omawiał wyniki finansowe wybranych oddziałów szpitala wskazując m.in. na zyski wypracowywane przez oddział wewnętrzny i neonatologię czy straty generowane przez oddział intensywnej opieki medycznej.
Jak przekonywał prezes, przy kosztach wynagrodzeń sięgających 5,6 mln zł miesięcznie szpital może w tej chwili liczyć na przychody z NFZ w kwocie 5,5 mln zł miesięcznie, zakładając stuprocentowe wykonanie kontraktu.
Sytuację mogą poprawić nadwykonania. Według wyliczeń A. Oćwiei szpital wypracował ponad 3 mln zł nadwykonań, z czego w trzecim kwartale było to 1,7 mln zł. W szczególności na oddziałach neonatologicznym, położniczym, czy ortopedycznym.
Polecany artykuł:
Starosta szuka rozwiązań i krytykuje ukrywanie danych
W sprawie szpitala głos zabrał też starosta Sławomir Strzelecki, przedstawiciel większościowego udziałowca spółki - powiatu milickiego. Jak przekonywał włodarz powiatu, od pewnego czasu na linii właściciel - Rada Nadzorcza - Zarząd MCM dochodzi do wielu różnic.
- Prezesi nie dają właścicielowi dokumentów o które grzecznie prosi, tylko dają część. Ja się nie skarżę, tylko oceniam jak to wygląda. Poprosiłem m.in. o umowy żeby zobaczyć czy nie ma rozbudowanej administracji w szpitalu. Szpitala bez lekarzy i pielęgniarek nie będzie, ale być może bez jednej kadrowej czy bez jednej księgowej ten szpital będzie. Ale żeby na to odpowiedzieć muszę wiedzieć ile osób w szpitalu pracuje - mówił starosta Sławomir Strzelecki.
Starosta poinformował też, że w ostatnim czasie spotkał się z firmą konsultingową, która opracowała sześć propozycji działań mających na celu poprawę sytuacji finansów szpitala. Jedną z nich jest konsolidowanie usług - wzmacnianie tego, co przynosi dochody jak ortopedia, przy której mogłaby wzmocnić się także rehabilitacja. A ograniczanie tego, co przynosi straty, jak oddział ginekologiczno-położniczy.
- Rozmawiałem z ordynatorem oddziału ortopedii, który powiedział że możemy zwiększyć zysk oddziału. Czego potrzebują? Pomieszczeń. Czyim kosztem? Położnictwa, choć wiem, że to nie popularne. Może zamiast ośmiu łóżek na oddziale zostawić dwa, a pozostałe przekazać ortopedii. Jeśli są świetni lekarze, mówią, że chcą pracować w Miliczu, to może spróbować zachęcić ich by pracowali też po 15:00 - przekonywał S. Strzelecki dodając, że kolejne zabiegi mogłyby przynieść dodatkowe środki dla szpitala.
Kończąc swoje przemówienie starosta powiedział, że pomysł na uzdrowienie finansów lecznicy jest prosty.
- Potrzeba dziś ludzi odważnych by ten plan naprawczy realizowali. W mojej ocenie ten plan jest prosty. Coś zabieramy, coś dajemy, liczymy i robimy wszystko by utrzymać lekarzy. Milicki szpital ma kapitał zakładowy w milionach, ale ma też kapitał ludzki, który w mojej ocenie jest wyższy niż ten zakładowy - podsumował S. Strzelecki.
Zadłużenie szpitala to wina systemu
Głos zabrał też burmistrz gminy Milicz Piotr Lech, który przedstawił obraz sytuacji szpitali w całym kraju. Jak mówił, już na początku 2022 r. szpitale zadłużone były na 20 mld zł.
- Czy ta trudna sytuacja jest specjalnością szpitala w Miliczu? Nie, to nie milicki szpital wypracowuje zadłużenie, bo się w tym lubuje, takie ma hobby. To system finansowania szpitali jest taki, że co chwilę przeżywa swoje problemy. Dzisiaj rezerwa NFZ wynosi 10 mld zł, można by połowie tych zadłużonych szpitali ulżyć - mówił Lech.
Mniejszościowy udziałowiec szpitala wskazywał też, że od 2015 r. gmina przekazała szpitalowi 1,5 mln zł w postaci umorzenia podatku od nieruchomości i pomocy finansowej. Burmistrz zadeklarował też, że dzisiaj (w piątek 4 listopada) na sesji Rady Miejskiej w Miliczu radni przegłosują zmiany w budżecie, gwarantujące kolejny milion zł dla Milickiego Centrum Medycznego.
Podczas spotkania głos zabierali także radni obu samorządów: Alicja Szatkowska, Dorota Folmer, Marek Sierpiński czy Andrzej Nestoruk. Ten ostatni wskazywał, że radni popierają przekazywanie środków dla szpitala, pod jednym warunkiem.
- Nie może być tak, że wydajemy publiczne pieniądze, a my o tym nic nie wiemy. Dajemy pieniądze ale nie wiemy na co poszły. Burmistrz pokazał, że gmina przekazała 1,5 mln zł, my jako radni się na to zgadzaliśmy. Ale nie ma nic za darmo, jeśli dajemy pieniądze to chcemy wiedzieć na co one poszły, niestety tego u nas nie ma - mówił radny A. Nestoruk.
Czwartkowe spotkanie trwało ponad trzy godziny, a jedynym konkretem była deklaracja wsparcia szpitala przez gminę Milicz kwotą miliona zł.
Źródło: Kiedy rosną długi, informacje giną. Co się dzieje w Milickim Centrum Medycznym?