W wyjściowym składzie WKS-u nie było wielkich zaskoczeń. Brakowało Erika Exposito, który opuścił część obozu treningowego w Turcji ze względu na kwestie prywatne. Prym w ofensywie Śląska Wrocław wieść mieli zawodnicy, którzy podczas przygotowań pokazali się z bardzo dobrej strony, mimo, że dotychczas raczej zawodzili. Starcie z Zagłębiem Lubin dla Denisa Jastrzembskiego i Caye Quintany miało być sprawdzianem.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Minuta ciszy dla Krzysztofa Balawejdera
Jeszcze przed pierwszym gwizdkiem zawodnicy obu drużyn ustawili się na kole środkowym boiska, a spiker zaanonsował minutę ciszy, by uczcić pamięć zmarłego ostatnio członka rady nadzorczej Śląska Wrocław, prezesa MPK - Krzysztofa Balawejdera. Chwilę później sędzia Krzysztof Jakubik dał sygnał, a zawodnicy rozpoczęli spotkanie.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Intensywny początek WKS-u
Podopieczni trenera Ivana Djurdjevicia wynik spotkania mogli otworzyć już w trzeciej minucie, kiedy to po składnie wyprowadzonej kontrze na bardzo dobrą pozycję wyszedł John Yeboah. Niemiecki skrzydłowy wszedł w drybling, odegrał na prawo do obiegającego go Petra Schwarza, ale Czech, zamiast uderzać, niecelnie zagrał wzdłuż pola karnego Zagłębia. Do futbolówki dopadł jeszcze Patryk Janasik, ale po złym pierwszym kontakcie z futbolówką wypadł za linię końcową.
Blisko prowadzenia było również kilka chwil później - po bardzo dobrej zespołowej akcji z piłką na szesnastym metrze znalazł się Nahuel Leiva. Hiszpan zamarkował strzał i zagrał do aktywnego w pierwszych minutach Yeboaha. Niemiec poszukał uderzenia w kierunku dalszego słupka, jednak przestrzelił. Zagłębie nie pozostawało dłużne - w trzynastej minucie po rzucie rożnym walkę w powietrzu wygrał Aleks Ławniczak, ale po jego strzale wyborną interwencją na linii popisał się Rafał Leszczyński.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Demony przeszłości wracają
Pamiętacie jeszcze feralne stałe fragmenty gry WKS-u, po których Śląsk raz za razem tracił piłki, a co za tym później szło, również gole? Demony przeszłości wróciły do Wrocławia, bowiem taki scenariusz powtórzył się i w starciu z Zagłębiem. W 33. minucie podopieczni Ivana Djurdjevicia mieli rzut wolny na połowie rywali. Po dośrodkowaniu, lubinianie wybili piłkę przed siebie, a całkowicie zdezorganizowana obrona WKS-u puściła wolno Damjana Bohara, który obsłużył podaniem Kacpra Chodynę. Polak mocnym strzałem po ziemi pokonał Leszczyńskiego, wyprowadzając Zagłębie na prowadzenie.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. 45 minut nadziei
Do końca pierwszej połowy WKS nie dał rady wyrównać. Wrocławianie do szatni schodzili przy stanie 0:1. Druga część meczu zaczęła się jednak niemal idealnie. W 49. minucie bardzo dobrym dośrodkowaniem popisał się Jastrzembski, który zagrał wprost na wbiegającego w pole karne Quinatnę. Hiszpan w ekwilibrystyczny sposób skierował piłkę do siatki, a na tablicy świetlnej widniało już 1:1. Widniało przez krótką chwilę, bowiem po długo trwającej interwencji VAR-u sędzia Jakubik odgwizdał spalonego.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Mecz przegrany na własne życzenie
Po nieuznanym golu wrocławianie nieco zwolnili, jakby tracąc wiarę w osiągnięcie dobrego wyniku. Tempo meczu wyraźnie spadło, co było na rękę rywali WKS-u. W 67. minucie doszło do tragedii - Śląsk stracił kolejnego kuriozalnego gola. Po rzucie z autu do piłki na skrzydle dopadł Rafał Adamski, który najpierw minął Patryka Janasika, a następnie dośrodkował do Saszy Zivca. Słowak przyjął piłkę, mając mnóstwo czasu jeszcze sobie ją poprawił i wyprowadził Zagłębie na dwubramkowe prowadzenie.
Najbardziej bolesny dla sympatyków Śląska mógł być fakt, że przez znaczną większość spotkania do wrocławianie kontrolowali wydarzenia boiskowe. Długo utrzymywali się przy piłce, konsekwentnie dochodząc do sytuacji po atakach pozycyjnych, lecz stracone na własne życzenie gole całkowicie pokrzyżowały ich plany. Zagłębie grało pragmatycznie, wykorzystując swoje sytuacje, sprezentowane poniekąd przez błędy w defensywie WKS-u.
Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Nietrafiony karny i trzeci gol
Gdy już wydawało się, że nadziei na lepszy wynik nie ma, los uśmiechnął się do Śląska. Po dosyć przypadkowej akcji faulowany w polu karnym był Erik Exposito, który na murawie pojawił się kilka chwil wcześniej. Sędzia długo nie mógł podjąć decyzji, ale po obejrzeniu sytuacji na powtórkach pokazał czerwoną kartkę Mateuszowi Bartolewskiemu i podyktował rzut karny dla WKS-u. Do piłki podszedł Patrick Olsen i... nie trafił. Jasmin Burić świetnie wyczuł intencje Duńczyka i wybronił strzał z jedenastu metrów.
Chwilę później, mimo gry z jednym zawodnikiem mniej, trzeciego gola strzeliło Zagłębie. Tomasz Pieńko zatańczył na skrzydle z obrońcami Śląska, mijając ich jak tyczki, po czym pewnie pokonał Leszczyńskiego. W doliczonym czasie gry kibice zaczęli opuszczać już stadion. Zawodnicy WKS-u rundę wiosenną zaczęli od kompromitującej w oczach sympatyków derbowej porażki.
Śląsk Wrocław 0:3 (0:1) Zagłębie Lubin
Chodyna 33', Zivec 67', Pieńko 90+5'
Śląsk Wrocław: Leszczyński – Bejger (71` Garcia), Verdasca, Poprawa, Janasik, Olsen, Schwarz (71` Borys), Nahuel (68` Rzuchowski), Yeboah, Jastrzembski (82` Samiec-Talar), Quintana (68` Exposito)
Zagłębie Lubin: Burić – Kłudka, Kopacz, Ławniczak, Bartolewski, Makowski, Łakomy, Starzyński (82' Gaprindaszwili), Chodyna (82' Pieńko), Bohar (64' Zivec), Adamski
Źródło: Śląsk Wrocław - Zagłębie Lubin. Fatalny wynik na własne życzenie (RELACJA)