Rosnąca z roku na rok popularność jest zauważalna.
- Ja pamiętam jak zaczynałam treningi 7 lat temu i we Wrocławiu były dwie, może trzy szkoły pole dance, natomiast teraz jest ich już na pewno ponad 10, w różnych lokalizacjach. Z tego co wiem, w większości z nich na zajęcia uczęszcza dużo osób - mówi Agata Bartnik instruktorka pole dance w jednej z wrocławskich szkół.
Stereotypy, związane z "tańcem na rurze" są cichnąca już melodią przeszłości.
- Wiadomo, że ten stereotyp jeszcze istnieje i wszyscy o tym wiemy, ale zauważam, że coraz mniej osób w taki sposób to ocenia. A tych, którzy nadal postzregają pole dance w takich kategoriach zapraszam na zajęcia, żeby mogły przekonać się jak ciężki jest to sport - podkreśla Agata Bartnik.
Polecany artykuł:
Instruktorka wymienia także inne mylne, aczkolwiek obecne w społeczeństwie przekonanie na temat tej dyscypliny - Wiele osób boi się rozpocząć treningi, bo uważa, że są za słabi, a to nie do końca tak. Oczywiście, siła fizyczna jest tu potrzebna, ale zanim wejdziemy na rurkę i zaczniemy wykonywać trudne figury, na zajęciach przygotowujemy początkujących pod kątem siłowym. Trenujemy wszystkie partie, odpowiedzialne za prawidłowe wykonywanie danych figur. Jak w każdym sporcie najważniejsza jest jednak odpowiednia technika.
Bardziej zaawansowani i głodni rywalizacji mogą wystartować w zawodach. Co prawda w ubiegłym roku przez pandemię się one nie odbyły, ale wrocławskie szkoły pole dance chcą ponownie połączyć siły i zorganizować takie wydarzenie w tym roku.
Co ciekawe, już przed Igrzyskami Olimpijskimi w Rio De Janeiro w 2016 roku trwały debaty, dotyczące wprowadzenia pole dance do programu igrzysk. Spotkało się to wówczas ze sporą krytyką, ponieważ miało się to odbyć kosztem usunięcia z listy, obecnych na igrzyskach od samego początku - zapasów.
